wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 9

Z perspektywy Harrego
     Ahhhh...Przeciągnąłem się, lecz moja ręka natrafiła na przeszkodę. Zdziwiony, otworzyłem oczy i zobaczyłem śpiącą słodko, Alie. Przytulała się do mojego boku. Jej włosy były lekko zmierzwione, a ubranie trochę pogniecione. Wyglądała pięknie.
Ale chwila... Wait please... Co ona tu robi? Nie żebym się nie cieszył, ale to jednak trochę podejrzane.. Gdzie my jesteśmy?
Rozejrzałem się nie pewnie po pokoju. No tak. Jesteśmy w salonie. Na kanapie obok spali poprzytulani do siebie chłopcy. Na podłodze Louis i Melody także spali wtuleni w siebie nawzajem. Jeszcze raz zerknąłem na A. Wygląda tak niewinnie kiedy śpi.
   I w tym momencie zacząłem sobie wszystko przypominać. Wczoraj wieczorem. Pizza. Impreza. Alkohol. Gra w butelkę. Pocałunek z All. Film. Głupawka. Miłość. Ale wyznała, że mnie kocha... I ja jej też... JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZYM CZŁOWIEKIEM  NA ŚWIECIE!!!! Przepełnia mnie miłość, szczęście i ulga. Ona naprawdę mnie kocha... A ja kocham ją. I nic już tego nie zmieni. Niech porcelanowe słonie opuszczą swoje trąby, konie odzyskają podkowy, a czterolistne koniczynki zwiędną. Ja już mam swoje szczęście.
    Pogłaskałem dziewczynę delikatnie po głowie i pocałowałem w czubek nosa. Drgnęła, i jeszcze bardziej wtuliła się we mnie.
-Eeee... Co jest?- usłyszałem cichy głos zaspanego Nialla.
-A co niby miało by być?- zapytałem.
Blondyn wygramolił się z objęć Zayna i stanął niepewnie na nogach. Zachwiał się lekko i powiedział:
-Ugh... Jak mnie łeb napierdala... Co my tak właściwie wczoraj robiliśmy?
-Hym... Z tego co pamiętam to zrobiliśmy małą imprezę.
-Imprezę powiadasz?- Nialler przeczesał ręką włosy- No to trzeba zabić jakoś tego kaca. Chcesz kawy?- zapytał.
-Jasne.- odpowiedziałem- Ale zaparz więcej Inni niedługo się obudzą.
Blondasek kiwnął głową i zniknął w korytarzu.
  Jeszcze raz rozejrzałem się po pokoju. No tak. Wszyscy jeszcze śpią i najwidoczniej nie zamierzają się jak na razie obudzić. I co ja mam teraz robić?
  Leżałem dalej na kanapie bo nie chciałem obudzić All.
Nagle poczułem delikatne wibracje w tylnej kieszeni spodni. Ooo... komórka! Myślałem, że znowu coś się z nią stało.
 Na ostatniej imprezie Zayn chciał sprawdzić czy będzie unosiła się na wodzie i utopił ją w klopie. Nie dało jej się już naprawić. A jeszcze wcześniej, Louis rozjechał ją samochodem. Zarzekał się, ze nie zrobił tego specjalnie, ale ja i tak wiem, że było inaczej.
   Wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i sprawdziłem kto jest nadawcą wiadomości. Oczywiście była to wiadomość od operatora:
TAK!!! NARESZCIE SIĘ UDAŁO!!! WYGRAŁEŚ GWARANTOWANĄ NAGRO...
Boże. Jak mnie wkurzają takie wiadomości. Wygrałeś nagrodę... Bla, bla, bla... Tak, jasne. Już lecę i wysyłam 96742832 sms-y z odpowiedziami na jakieś durne pytania. Naciągają tylko ludzi, a i tak nic nie wygrywasz, tylko masz jeszcze większe rachunki za telefon. Po prostu spełnienie marzeń. -,-'
 Usunąłem wiadomość i wszedłem na Twittera. Przejrzałem kilka tweet'ów, follownąłem parę osób i tweetnąłem do jednej Directionerki. Gdy zrobiłem to co miałem zrobić na portalu, wszyscy nadal spali. Byli do siebie poprzytulani tak jak wcześniej. Z tą małą różnicą, że Zayn zamiast obściskiwać Nialla, ślini się w poduszkę. Wygląda to tak komicznie. Postanowiłem, że zrobię im  zdjęcie  i wrzucę na Twittera. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. Właśnie je dodałem, gdy nagle...
BUM!!
Usłyszałem wielki trzask i brzęk tłuczonych naczyń. Niall.
Zerwałem się n a równe nogi, wyrywając się z objęć, w pełni obudzonej Alie. Nikt już nie spał. Mieli zdezorientowane miny. Nie zwracając na nich uwagi, pobiegłem jak najszybciej do kuchni. Zastałem tam Nialla, leżącego na podłodze. Miał rozciętą nogę, od kostki aż po kolano. Wokół niego leżały pozostałości po szklankach i rozwalona szafka, która wisiała nad zlewem.
Nagle chłopak wybuchł głośnym śmiechem.
-Pojebało cie? Rozciąłeś  sobie  nogę i rozwaliłeś szafkę, a ty się tylko brechtasz?- powiedziałem zbulwersowany?
-Prze...Przepraszam stary- wysapał.- Ja.. nawet nie wiesz jak to śmiesznie wyglądało. Właśnie parzyłem  kawę. Brałem czajnik do ręki, ale zapomniałem, że chwilę wcześniej robiłem sobie kanapkę i rękę miałem całą w maśle (nie pytaj czemu). No i wziąłem ten czajnik, ale mi się wyślizgnął . I gdy próbowałem go złapać ( tak, wiem, jestem głupi. Chciałem złapać gorący czajnik), to się poparzyłem, woda się wylała i się poślizgnąłem. Próbując się ratować, złapałem za rączkę od tej szafki. Ta spadła, a ja razem z nią. A reszty już się chyba domyślasz- przez całą swoją długą wypowiedź, ten głupek śmiał się tak głośno, że dziwię się, czemu sąsiedzi nie przyszli na skargę.
-No dobrze. To tłumaczy z kąt się wzięło to szkło i czo się stało z szafką. A co z twoją nogą?- zapytałem nieco łagodniejszym tonem.
-To chyba oczywiste?- zapytał z ironią w głosie.- Widzisz ten haczyk?- wskazał na hak wystający z połamanej szafki. Był cały we krwi.- Jak spychałem to coś z moich nóg, wbił mi się i rozdarł skórę. Boli jak cholera.
-No to pięknie. Trzeba cie zawieść do szpitala.- stwierdziłem.
-Dddo...  Szpitala?- wyjąkał przerażony.- Ale.. nie..- nie trzeba. Poleje się spirytusem i będzie okey.
-Niall...- przetarłem ręką twarz.- W szpitalu nie zrobią ci nic złego.Tylko  zaszyją tą brzydką ranę. Mówiąc szczerze, to to nie wygląda za dobrze.
-Tyle, że ja właśnie tego szycia boję się najbardziej. I igły...Uhh..- biedaczek wzdrygnął się na samą myśl o niej.
-Dobra. Nie marz się tak i wstawaj. Trzeba powiedzieć Liamowi żeby nas zawiózł.- powiedziałem pomagając blondynowi wstać- A tak poza tym, to ty nawet spirytusu się boisz.- zaśmiałem się cicho.
-Ha..Ha..Ha. Śmieszne.- odparł Niall i przewrócił oczami.
  Gdy doczołgaliśmy się wreszcie do salonu, wszyscy  krztali się po nim szukając jakiś rzeczy.
-Ej.. Ludzie. Musimy jechać do..
-Tak wiemy. Wszystko słyszeliśmy.- przerwał mi Lou.- Zaprowadź go do samochodu. Liam już czeka.
-Wow.- szepnął Nialler.- Nieźli są.
-Niall!- zawołała Melody, która właśnie biegła w naszą stronę.- Spakowałam ci torbę. Tak na wszelki wypadek. 
Przejąłem ją od dziewczyny, a chłopak przytulił swoją kuzynkę.
-Mamy jechać za wami?- zapytał Zayn.
-Nie. Nie ma po co. Tą ranę trzeba tylko zaszyć. Nie ma takiej potrzeby abyście jechali. Lepiej zostańcie i posprzątajcie ten bałagan. 
-No tak. Ty sobie jedziesz , a nam jak zwykle trafia się brudna robota.- stwierdził naburmuszony.
Zmierzyłem go wzrokiem i powiedziałem:
-Lepiej idź po szmatę. Trzeba jakoś zatamować tą krew.
Malik wystawił mi język i poszedł do łazienki. Po chwili przyszedł z małym ręcznikiem.
-Może być?- zapytał.
-Myhym...
Wziąłem go od niego i przyłożyłem do nogi Horana.
-Trzymaj- nakazałem mu.- Chyba, że chcesz pobrudzić tapicerkę.
-Jasne, że nie- oburzył się- Nie chciałoby mi się później tego sprzątać.
-Idiota.
Doszliśmy do drzwi i wyszliśmy na zewnątrz. Przed domem czekał już na nas Liam. Podbiegł do mnie i przejął pałeczkę w postaci Nialla. Pomógł mu wejść do samochodu i rzucił mi kluczyki, które zresztą zręcznie złapałem.
-Ty prowadzisz. Ja usiądę z tyłu. Będę go pilnować.
 -Masz rację. Mógłby zrobić sobie jeszcze większą krzywdę.- odpowiedziałem z uśmiechem.
-Ej! Wszystko słyszałem!- wydarł się ze środka Irlandczyk.- I wcale nie trzeba mnie pilno...AUĆ!- jakby na potwierdzenie moich słów, chłopak próbując się podnieść, uderzył się w głowę.
Oboje z Liasiem wybuchliśmy śmiechem.
-I widzisz? Harry ma racje. Lepiej z tobą usiądę.- powiedział przez śmiech Li.
Blondyn tylko skrzyżował ręce i burknął coś pod nosem.
 Gdy Payne zajął już swoje miejsce, usiadłem za kółkiem. Odpaliłem auto i wyjechałem na drogę.
 To będzie długi dzień.

_______________________________
Hymm.. Rozdział nareszcie dodany!!! Ale nie koniecznie w 100% udany. Mógł być lepszy. A co wy o nim sądzicie? Piszcie w komentarzach. Bardzo lubię je czytać :3  
 i pamiętajcie:
CZYTASZ= KOMENTUJESZ  <3
ps. Mam grypę :c

środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 8


...
-To może zacznę- mówiąc to, Zayn zakręcił butelką.
-Ale żeby byłą jasność. Gramy na całowanie i zadania, tak?- zapytałam.
-A jak inaczej?- zaśmiał się Liam.
-A wasze dziewczyny? Nie będą na was złe?- zapytała tym razem Mel.
-Nie. Nie będą.- odpowiedział beznamiętnie Malik.
-Okey...- odparłąm lekko zdziwiona.
W tym momencie butelka wskazała Nialla.
-Ooo...  Niallerek. Jak miło... Pocałuj Louisa.
-Ej no!! Nie ma tak!!- wrzasnął Blondas.
-No właśnie.- odparł Lou.- To nie fair.
-Czemu nie?- zapytała Melly.- Ja, jakbym musiała,to bym pocałowała Alie.
-To nic złego- poparłam ją.
-Ale to co innego.
-Wcale, że nie.
-Albo się całujecie, albo odpadacie.- zdecydował  Zayn.
-Dobra.- odburknęli.
Po chwili, ich usta złączyły się w nie pewnym pocałunku.
Trwał bardzo krótko.
-Widzicie? Nie było tak źle.- pocieszyłam ich.
-Teraz moja kolej.- powiedział Irlandczyk i zakręcił butelką.
Pech chciał, że wypadło na mnie.
-Pocałuj Zayna.-powiedział uradowany chłopak.
-To taki odwet,tak?- zapytałam śmiejąc się.
On tylko posłał mi cwany uśmieszek.
Spojrzałam nie pewnie na Harrego. To jego chciałam pocałować, a nie Zayna. Ale co mam zrobić?
Harry nieco się zachmurzył.
-5 sekund.-ponaglał Niall.
 -Okey. Już.
Przysunęłam się do Zayna i pocałowałam go. Odwzajemnił mój pocałunek. Trzeba przyznać, że zna się na rzeczy. Gdy skończyliśmy, uśmiechnęłam się do niego nie pewnie, a on puścił do mnie oko.
Wróciłam na swoje miejsce i zakręciłam butelką. Tym razem wypadło na Mel.
Wiedziałam, że ciągnie ją do Louisa, więc powiedziałam:
-Pocałuj Louisa. 10 sekund.
Louis był widocznie zadowolony z jej zadania.
-Ymmm...No dobrze.- odpowiedziałą przysuwając się do chłopaka.
Popatrzała mu w oczy, a on skinął głową.
Pocałowała go. Ale to nie był taki pocałunek, jak mój i Zayna.Całowali się namiętnie i trwało to dłużej niż 10 sekund.
Gdy w końcu skończyli, Melly zarumieniła się, a Tommo zaśmiał się cicho. Dziewczyna szepnęła mu coś na ucho i usiadła spowrotem obok mnie.
-Czyli teraz ja. tak?- mówiąc to, zakręciła.
Butelka wskazała na Liama.
-Zatańcz i Zaśpiewaj Gangam Style!- wykrzyknęła.
-Nie ma sprawy.
Musielibyście go zobaczyć. Wyglądał przekomicznie xD
-Op...Op..Oppa Gangam Style!- zawołał na koniec.
Chłopaki turlali się ze śmiechu.
-Nagrałem to!- krzyknął Styles.
-Pokarzemy to Danielle.- zaśmiał się Horan.
-Dobra, będzie miała niezły ubaw.-przyznał Liaś.
Gdy usiadł, butelka ponownie poszła w ruch. Teraz Harry musi wykonać zadanie.
Liam uśmiechnął się podejrzanie i puścił oko do Loczka.
-Harry... A więc... Pocałuj Alie.
Spojrzałam n niego z nadzieją.Czy on na serio mnie zaraz pocałuje?
Zielonooki przegryzł lekko wargę. Wyglądał tak słodko.
-Mogę?- to pytanie było skierowane do mnie.
-Oczywiście- odparłam bez chwili namysłu.
Podszedł do mnie i złożył na mych ustach nie winny pocałunek. Odsunął się tylko na chwilę by spojrzeć mi w oczy. Ale to, co w nich zobaczył... Pożądanie. Namiętność. A przedewszystkim miłość...
Przyciągnął mnie do siebie i kolejny raz pocałował. Ale tym razem dłużej. O WIELE dłużej..
   Nie wiem jak długo trwała ta piękna chwila. Zatopiłam się w jego ustach. Miękkich i słodkich. Czułam ciepło bijące od jego ciała. Zapach jego perfum, które tak uwielbiałam. Trzymałam się kurczowo jego ramion, a on obejmował mnie w talii. Na ziemię sprowadziły nas okrzyki i brawa reszty.
-Uuuu.. Nieźle!!- krzyczał Louis.
-Dajesz brachu!- wołał Zayn.
Mojej przyjaciółce wyrwało się urocze: "Oooo..."
Odsunęłam się od chłopaka. Lecz zamiast wrócić na swoje miejsce, złapałam go za rękę i zapytałam wszystkich:
-A może porobimy teraz coś innego?
-Na przykład?
-No nie wiem. Ja jestem już troszkę zmęczona- skłamałam.
Wcale nie byłam zmęczona. Rozpierały mnie radość i energia. Ale nie chciałam już dłużej grać w butelkę.
-To może obejrzymy jakąś komedię czy coś?- zaproponował Daddy.
-Jak dla mnie, to może być.- przyznałam.
-Spoko.
-Pewnie.
-To ja pójdę zrobić popcorn!- zawołał Niall i poleciał do kuchni.
    Usiedliśmy więc na kanapie i zajęliśmy się wyborem filmu. Po dłuuuugiej debacie i rozmyślaniu, zdecydowaliśmy się na "Jak urodzić i nie zwariować".
 Film świetny, ale ja i tak nie mogłam się skupić. Chłopcy tak się wygłupiali, że za każdym razem, gdy na nich spoglądałam, nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
  Gdy opuściły ich już ostatnie resztki adrenaliny,było około 4 nad ranem. Usiedli spokojnie w fotelach i próbowali dokończyć film. "Próbowali" ponieważ dwadzieścia minut przed końcem, pozasypiali. Nawet Melly. Ale nie ja. I Harry.
   Wstał i przykrył śpiących kocem, który leżał na oparciu jednego z foteli. Chwilę po tym, podszedł do mnie i usiadł obok. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w jego tors.
-Zależy mi na tobie- wyszeptał.
-Mi na tobie też Harry.
-Tak bardzo tęskniłem- mówiąc to pocałował mnie delikatnie. Uśmiechnęłam się do niego i pogłaskałam po policzku.
-Kocham cię- powiedziałam bez zastanowienia. Chciałam aby wiedział co czuję. Nawet jeśli on nie czuł tego samego do mnie.
-Ja ciebie też Alice. I zawsze będę.
Wtuliłam się w niego mocniej i spojrzałam w jego piękne zielone oczy. Po chwili znów poczułam smak jego ust.
-Dobranoc- wyszeptałam najciszej jak tylko umiałam.
-Dobranoc All. Kocham cię.
-Ja też.- opuściłam głowę i wsłuchałam się w bicie jego serca. Nawet nie wiem, kiedy podczas tej pięknej kołysanki po prostu zasnęłam.

_________________________________________________
Koty!!! Przepraszam, że tak późno!! Wiecie.. Lekcje sprawdziany, kartkówki.. Koszmar!!  Ale w końcu udało mi się dodać. :) Co o tym myślicie? Ja osobiście uważam, że mogło być lepiej. Mam nadzieję, że dalsze rozdziały napiszę lepiej.
Kocham Was <3




wtorek, 1 stycznia 2013

Rozdział 7

Z perspektywy Alice

    Hym... Zayn nie jest taki zły. Fajnie się z nim rozmawia. Poopowiadał mi trochę o sobie i o reszcie. Najbardziej spodobało mi się to, że nie drążył tamtego tematu. Pewnie szybko się zaprzyjaźnimy...
  Na dworze przesiedzieliśmy około 40 minut. Do domu weszliśmy cali roześmiani, ponieważ Zayn kończył mi właśnie opowiadać historię o tym, jak Harry latał całkiem nagi po domu i krzyczał coś w stylu "Stringi, stringi. Królestwo za stringi!" Kochany idiota.
  Gdy weszliśmy do salonu, Louis siedział (najwidoczniej wkurzony) na kanapię.
-A ty co taki ponury jesteś?- zapytałam siadając obok niego.
-Nieważne- odburknął.
-No nie denerwuj się tak. Jeszcze zmarszczek dostaniesz. A tego przecież nie chcemy.- mówiąc to, dałam mu przyjacielskiego kuksańca w bok. Lou widocznie złagodniał. Odwrócił się do mnie i posłał piękny uśmiech.
-Masz rację. Na starość pójdę z torbami. Ceny tych kremów odmładzających- po prostu koszmar.- zaśmiał się.
-Co racja to racja- przyznałam z uśmiechem.
Usłyszałam śmiechy z góry. Moim oczom ukazali się Niall i Melody, którzy śmiali wesoło, popychali i czochrali sobie włosy. Jacy oni są do siebie podobni...
-Ooo.. Alice. Już wróciliście?- zapytała- Musze ci coś po...- zamarła. Gdy ujrzała Louisa, zarumieniła się i zaczęła bawić się włosami. Denerwowała się. Ale dlaczego? Na widok Louisa?
-Słucham? Co musisz?- zapytałam.
-Yyy... Tak. Musze odwiedzić kiedyś z tobą Nando's. Niall mówił, że mają tam pysznego kurczaka- powiedziawszy to, spojrzała błagalnie na blondyna.
-Świetnego. Koniecznie musicie tam iść.- przyznał lekko zdezorientowany.
Kłamała. Za dobrze ją znam, żeby nie wiedzieć, że tak jest. Tylko dlaczego? Potem mi wszystko wyjaśni...
-Myhym... Okey.- odpowiedziałam nie ciągnąc dalej tematu.
Dziewczyna usiadła naprzeciwko Zayna, który siedział na jednym z foteli. Niall natomiast, usiadł koło mnie.
Parę minut później do pokoju weszli Liam i Harry. Gdy spojrzałam na Harolda, on uśmiechnął się do mnie ciepło. Usiadł na pufie i oparł głowę na rękach. Liam stanął pośrodku salonu i zapytał wesoło:
-To co robimy? Na co macie ochotę?
-No... Ja jestem głodny.- odparła Niall- Ale u mnie to norma. A wy?
-Szczerze mówiąc, to też bym coś zjadła- przyznałam.
-Ja tez- dodał Zayn.
-I ja.- dołączył się Lou.
-Macie tu jakąś dobrą pizzerie? Bo ja mam ochotę na Margaritę...- rozmarzyła się Mi.
-Jasne. Kilka przecznic dalej jest całkiem niezła. To co.. zamawiamy czy idziemy?- spytał Hazza.
-Zamawiamy!!
-Idziemy!!
-Mam lepszy pomysł!- zawołał Liaś.- Może do nich zadzwonimy i zamówimy pizze, a potem pójdziemy do lokalu. Gdy przyjdziemy pizza będzie już na nas czekała.
-Mi się podoba ten pomysł- stwierdziłam-  Co wy na to?
-Okey.
-Spoko.
-Jak dla mnie- bomba!
-A więc idziemy. Niall, zamówisz?- zapytałam blondaska.
-Jasne. Już dzwonię.

    W drodze do pizzerii strasznie się wygłupialiśmy. Biegaliśmy, śmialiśmy się i robiliśmy głupie miny. W restauracji nie było lepiej. Gdy zjedliśmy już sporą część pizzy, zaczęło się nam nudzić i zrobiliśmy wojnę na żarcie. Uśmiałam się jak nigdy. Oczywiście Niall obraził się na nas, bo jak stwierdził: "zmarnowaliśmy tyle jedzenia, a biedne dzieci nie mają co jeść. ON nie ma co jeść!" Rozchmurzył się dopiero, gdy obiecaliśmy mu, że pójdziemy jeszcze na lody.
Ale najdziwniejsze było to, że w pewnej chwili, gdy wracaliśmy już do domu, Harry złapał mnie za rękę. Nie sprzeciwiłam się mu i szliśmy tak całą drogę.
  Kocham go. Kocham go już od bardzo dawna. Kochałam na długo przed wypadkiem i nadal kocham, ale mu tego nie powiem. Bo się boję. Boje się odrzucenia. Zawsze, gdy zaczynam się angażować, wszystko się psuje. Tak bardzo bym chciała, by on kochał mnie równie mocno, jak ja jego.
  Gdy weszłam do domu, zawołałam:
-Macie coś do picia?
-Jasne.- odkrzyknął Zayn.- Na co masz ochotę? Woda, sok.. Ewentualnie wódka albo piwo.- uśmiechnął się.- To co wybierasz?
-Zrobisz mi drinka?- zapytałam- Plose.- mówiąc to zrobiłam oczy jak ten kotek ze Shrek'a.
-Nie ma sprawy- odparł ze śmiechem i poczochrał mi włosy. Słodziak.
-Ej, ludzie!- krzyknął Louis przychodząc do pokoju z trzema butelkami różnych trunków.- A może się zabawimy, co?
-To ja pójdę po zestaw do karaoke- zadeklarował się Niall.

~~ Parę godzin później...
    Zabawa trwa w najlepsze. Wszyscy, oprócz Liama są już lekko wstawieni. Na początku graliśmy w twistera. Potem zrobiliśmy sobie grupowe karaoke. Liam był z Zaynem, Lou z Harrym, ja z Melly, a Horan robił chórki. Nieźle się uśmialiśmy. Ale przyznaję- chłopcy śpiewają odlotowo. A zwłaszcza Harry. Ma taki seksownie zachrypnięty głos. Mmmm...
Później udawaliśmy sławne postacie oraz siebie na wzajem. Wszyscy jednogłośnie stwierdzili, że to ja najlepiej naśladuję.
-Ej.. To co teraz robimy?- zapytał Lou.
-A może zagramy w butelkę?- zaproponował Niall.
-Jasne.- odparła Melody.
Wszyscy usiadli w kółko, a Zayn wziął jedną z pustych butelek.


________________________________________

Hej Koty!! Przepraszam, że tak późno, ale wiecie.. Sylwester.  A tak poza tym, to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU!!!! Spełnienia marzeń i wszystkiego co najlepsze. Mam nadzieję, że i w tym roku będziecie czytać mojego bloga  ^^ Następny rozdział planuję dodać tak za około 2 dni. Bądźcie wytrwali :) Kocham Was <3

 Ps. Wiecie, że odwiedzaliście tego bloga już ponad 1000 razy? Bardzo się cieszę!! Massive Thank You <3