wtorek, 2 października 2012

Prolog

      Jedziemy samochodem przez Sopot. Do okoła rozciąga się monotonny widok zatłoczonych uliczek. Uliczek gdzie wszyscy ludzie biegną przed siebie. Załatwiają swoje sprawy.. Gonią za marzeniami.. Zazdroszczę im.
-Jak było w szkole kochanie?- z rozmyśleń wyrwała mnie mama. W jej głosie można było wyczuć troskę.
-Wszystko dobrze mamo.. Jak zwykle.. Dostałam dziś piątkę z angielskiego.-powiedziałam bez entuzjazmu.
-To pięknie kochanie!- mama na prawdę się cieszyła
-Coraz lepiej Ci idzie- tata także był ze mnie dumny.
  Damn it! Rodzice na prawdę chcą mi pomóc.. A ja zrobiłam im ostatnio taką awanturę. I o co? O nic! Poszło o to, że nie chcieli mnie puścić do tego cholernego kina..
Dalej patrząc przez okno, powoli zaczęłam mówić..
-Wiecie, że choć często się denerwuję, nie słucham was i mam wszystko gdzieś, to i tak się staram..To.. Jest dla mnie nowe...Dom, szkoła. I jeszcze śmierć Ksawiera... Brakuje mi go..
Pojedyncze łzy spływały mi po policzku.
-Nam też go brakuje Alice..- Mama z ledwością powstrzymywała się od płaczu.- Ale teraz wszystko się ułoży.. Zaczniemy nowe życie. Będziemy szczęśliwi.
-Wiem mamo. Mam taką nadzieję.. Kocham Was.
To było dla mnie trudne wyznanie. Ale ciesze się, że to powiedziałam. Teraz wiedzą, że mi na nich zależy.
-My też Cie kochamy słonko- odpowiedział tata dalej patrząc na drogę.

Nagle akcja zaczęła przyśpieszać.
Pisk opon. Huk. Krzyki. Ból. Krew...
I to jasne światło...
~`
Obudził mnie mój własny krzyk. Czyli to tylko sen? Nie.. Gdyby to był tylko sen, obudziłabym się w moim starym domu, w moim łóżku..
Rodzice czekaliby na mnie w kuchni przy stolę. Zjedlibyśmy śniadanie.. Pojechałabym do szkoły.. A potem wróciła, aby odrobić lekcje. Sprawdzić Facebooka, wejść na Twittera. Porozmawiać z rodzicami. Spotkać się ze znajomymi. I wrócić. By znowu położyć się do własnego łóżka i zasnąć.
Ale to jednak stare wspomnienia..
Powoli gasnące, lecz jakże wyraźne..
Trudne do zapomnienia..
Dzień w dzień, noc w noc krążą mi po głowie. Nie dają zasnąć..
Wspomnienia tamtego dnia. Dnia, który (jak myślałam) zniszczył  mi życie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz